Po powrocie z Krakowa jestem jakaś słaba, zmęczona, senna, jakoś nawet rano bolą mnie mięśnie. Nie na tyle mocno, żebym się zestresowała, ale dość mocno by mój mąż zaczął się pytać co się dzieje. Bo jeden dzień osłabienia – ok. Ale gdy ciągle chce mi się spać. Nie mam dziecka, do którego muszę wstawać w nocy (dziecko jest na wakacjach). Dziwne. Aż w końcu przypomniało mi się co się w Krakowie działo.
Dzień pierwszy – trzy piwa. Bo trzeba opić spotkanie 🙂 Wieczorem miałam helikopter w głowie i pomyślałam, że przesadziłam.
Dzień drugi – wieczorny grill – jedno piwo. Reszta towarzystwa (oprócz solidaryzującego się ze mną męża) piła zdrowo.
Dzień trzeci – chyba nic
Dzień czwarty – piwo do kolacji.
Dość duża dawka alkoholu jak na mój stan.
– No ale co? o co chodzi? – zapytała psiapsióła na wieczornym grillu, proponując whiskacza.
– Wypiłam piwo, nie chcę nic więcej, nie mogę mieszać – odpowiedziałam
– No ale mocniejsze na słabsze może być – dołączyli się tankujący mężczyźni i wszyscy zaczęli zachęcać.
A wiecie jak to jest 🙂 Ja kiedyś przy okazji lubiłam sobie coś fajnego wypić 🙂 ale zauważyłam, że nawet kieliszek wina ma wpływ na moje samopoczucie następnego dnia. I nie chodzi to wcale o kaca. Tylko właśnie o poczucie słabości, pojawiające się bóle i drętwienia mięśni. Masakra. Widocznie alkohol tak daje układowi nerwowemu, że ten przekazuje to napięcie dalej.
– Nie dziękuję – mówiłam z uśmiechem, ale trudno jest wykręcić się gdy namawiają Cię osoby w nastroju imprezowym, po kilku głębszych … co ? mam im powiedzieć? że nie chcę jutro leżeć sparaliżowana tak jak to miało miejsce kiedyś? Nie chcę smęcić … psuć wszystkim nastroju, psuć sobie nastroju …
Oczywiście, nie wypiłam. A oni zapewne i tak nie zrozumieli 🙂 Normalna, zdrowa kobieta a wymyśla głupoty … pomyśleli pewnie.
Chciałam Was zapytać jak wygląda sprawa tolerancji alkoholu u Was? Lekarka mówiła mi, że od czasu do czasu odrobina nie zaszkodzi. A znajomy z GBS mówił, że słyszał, że po GBS alkohol jest zabroniony ….
hmm…wg mnie nasze komorki nerwowe już nie działaja w 100% sprawnie w kontakcie z alkoholem , nawt niecały kieliszek wina zadziałał na mnie ostatnio dziwnie… czułam sie po nim inaczej(nawet nie wiem jak to nazwać) i również byłam sennaale jak to sie mówi wszystko jest dla ludzi ale z umiaremmyśle że gdyby alkohol był zakazany po GBS było by o tym „głosniej”
PolubieniePolubienie
Przy SM-ie podobnie marna tolerancja alkoholu. Następny dzień – masakra. Głównie właśnie mięśnie. Słabe, ale równocześnie jakby za bardzo napięte, ściśnięte, spastyczne. Co ciekawe – lepiej toleruję kieliszek czystej wódki niż jakieś winko czy piwo. Kiedyś tak nie miałam.
PolubieniePolubienie