Łukasz obecnie 39 lat
Mój przypadek choroby GBS zaczął się od wypadku 25.09.2014. Groźny wypadek z wysokości. Na szczęście skończyło się „tylko” na połamanej miednicy. Wyrok 6 tygodni w leżenia w łóżku. Miałem możliwości leżenia w domu to mnie przewieźli po kilku dniach. Przed wypadkiem stres, nerwy związane z prowadzeniem firmy. Codzienna gonitwa to normalka.No ale kiedy leżalem sobie w domu z złamaną miednicą po kilku dniach na moich stopach zacząłem odczuwać dziwne uczucie. Jakbym miał założone podeszwy. Później moja sprawność ruchowa spadała z dnia na dzień. Kiedy zadzwoniłem do szpitala gdzie mnie wypisano , lekarz kazał wezwać lekarza rodzinnego. Rodzinny przyjechał , ale GBS nie da się zdiagnozować na wygląd. Powiedział że jak coś się będzie działo wezwać karetkę. Tak też się stało po dwóch dniach. Zawieźli na neurologię do Opola, a tam od razu komplet badań tomograf, rezonans, emg, płyn. Tego samego dnia słowa które słyszę do dziś. To GBS. Cóż to takiego?-myślę sobie. Od razu podają immuglobiny. Po dwóch dniach jest coraz gorzej i zaczynam się dusić. Umieram , rodzina się zjeżdża aby mnie chyba po raz ostatni zobaczyć . Lekarze decydują o przewiezienie mnie na „ojom” do szpitala na Witosa. Tam podłączanie do respiratora, plazmofereza, immuglobiny, rurka tracho. 30 dni na ojomie. Bez ruchu rąk i nóg. Szybko dostaję się szpitala wczesnej rehabilitacji neurologicznej w Brzegu. Tam spędzam kolejne 2.5 miesiąca. Najpierw wózek inwalidzki, pionizacja, chodzik, balkonik, kije. Następnie kolejna rehabilitacja i wyjazd do senatorium w Szczawnicy. I tak minęło pół roku. Przyjmuję później zastrzyki Milgamma, Depomedrol, Nivalin. Obecnie rok po chorobie nie czuję dolnych kończyn. Przede wszystkim stóp. Fatalne kolejne badania EMG. Z 93 kg zjechalem na 70. Po roku pomimo niesamowitego apetytu za wiele nie przybieram.
Do wszystkich którzy zachowali na to paskudztwo. Cieszmy się ze żyjemy , bo kiedyś ludzie na to umierali. I jeszcze jedno nie poddawać się i dużo rehabilitacji.
Walczyłam z tym paskudztwem 4 miesiacę miałam wtedy 23 lata. Nie mogłam sie poddać. Walczyłam. Dzis wole o tym nie pamietac. Niestety sny ostatnio przypominają mi moje meczarnie. Mam nafzieje ze nie długo zagina. Pozdrawiam wszystkich 😉
PolubieniePolubienie