Do tematu tego przymierzałam się wielokrotnie. Raz zaszłam go z lewej, raz z prawej strony. Niestety długo nie wiedziałam jak go ugryźć, by w krótkiej formie blogowej przekazać wszystko to, co chcę powiedzieć. (A wszystkim chyba wiadomo, że jeśli już chcę coś powiedzieć to musi to być coś ważnego ;))
Aż w końcu uznałam, że odpowiednią formą dla tego tematu będzie książka. Zarządziłam więc by główna bohaterka, Sylwia, w wolnych chwilach spisywała swoje myśli na blogu. Tak zaistniał temat blogów w mojej nowej książce.
Blog w książce? Głupota? Być może 😉
Ale trudno udawać, że w naszej rzeczywistości nie funkcjonują blogi, brak jest internetu, portali społecznościowych i komunikatorów internetowych.
Blogów przybywa z dnia na dzień. Pisać każdy może, prawda? Pisać, publikować i czytać siebie. Podobno chcących pisać jest dużo więcej, niż potencjalnych czytelników 😉
Oczywiście blogi mają różny charakter. Dziś nie chodzi mi o te profesjonalne, firmowe czy marketingowe. Dziś myślę o blogach opisujących życie blogerów. I mam taką jedną refleksję, nie wiem, czy się z nią zgodzicie?
Blog jest jak okno, które bloger otwiera.
Publiczność spogląda w jego stronę z ciekawością. Poświęca temu krótką chwilę, między wyszukiwaniem materiałów niezbędnych do egzaminu, pisaniem pracy magisterskiej czy podpisywaniem dokumentów a rozmową z kontrahentem.
Publiczność ma jednak bardzo ograniczone pole widzenia.
Nawet jeśli bloger otwiera okno na oścież, widzimy tylko to co jest za oknem. Uśmiech blogera, radosnego kwiata, czy fotkę z wakacji.
Nie mamy pojęcia, czy odwracając się od okna uśmiech blogera nie znika, czy w jego oczach nie pojawiają się łzy.
To co widzimy to wycinek rzeczywistości, a raczej subiektywnie szczera relacja z wycinka rzeczywistości…
Prawda?
Czy fałsz?
Witam,O Pani doświadczeniach z chorobą przeczytałam w najnowszym magazynie Viva! i bardzo poruszyła mnie Pani historia. Podziwiam dojrzałość i siłę w obliczu tak strasznej i poważnej choroby. Myślę, że można pokusić się o stwierdzenie, że jest Pani żywym dowodem na to, że nie leki i zabiegi, ale postawa człowieka wobec choroby jest największym lekarstwem na całe zło. Wybawieniem w sytuacji, która wydaje się być beznadziejna, kompletnie bez wyjścia. Piękne jest dla mnie też to, że zaangażowała się Pani w pomoc ludziom chorym na tę samą przypadłość.Serdecznie pozdrawiam,szukamskrzydel.blogspot.com
PolubieniePolubienie
Witaj Amarantku,dziękuję za miłe słowa. Cieszę się, że wpadłaś do mnie z wizytą. Rozgość się proszę..
PolubieniePolubienie