GWW- Historia Iwony

Iwona pisze:
Oto moja historia walki z GBS…

Zaczelo sie jak w wiekszosci przypadkow – od dlugotrwalego przeziebienia. Dzis juz wiem, ze to byla glowna przyczyna. Bol gardla, katar, kaszel – na przemian raz lepiej raz gorzej. Trwalo to na pewno dluzej niz 2 tygodnie…’ Przeciez to zwykle przeziebienie.’

Z racji tego iz pochodze z Gdyni Dzien Wszystkich Swietych spedzalam w domu. Do Łodzi wrocilam 4 listopada 2011. Nastepnego dnia obudzilam sie ze zdretwiala czescia prawej reki i prawej stopy. Tlumaczylam sobie to dopiero co przebyta dluga podroza i siedzeniem w jednej pozycji tylu godzin w busie. Martwilam sie ale wierzylam ze nastepnego dnia obudze sie i wszystko minie. Niestety nastepnego dnia bylo juz zdecydowanie gorzej… Zadzwonilam do pracy ze nie mam sil wstac z lozka. Z pomoca
chlopaka ubralam sie i pojechalismy skonsultowac to z lekarzem ogolnym. Ciezko bylo mi zejsc ze schodow, nogi zalamywaly sie pode mna. Lekarz stwierdzil zapalenie oskrzeli i przepisal antybiotyk. Widzac moja slabosc gdy np. kazal podniesc mi rece do gory powiedzial, ze pewnie to oslabienie wynikajace z tak dlugotrwalego przeziebienia i ze jezeli objawy nie mina do dwoch dni powinnam zglosic sie do neurologa. Z kolejna nadzieja ze antybiotyk zacznie dzialac i bedzie lepiej wrocilam do domu.

W zasadzie to z godziny na godzine bylo co raz gorzej. Z trudnoscia zaczelam przelykac a wieczorne proby podniesienia mnie z lozka i posadzenia na krzesle konczyly sie tym ze prawie mdlalam. Bylam przerazona tym co sie ze mna dzieje. Czulam, ze to nie moze byc przeziebienie czy grypa.  Zadzwonilismy na pogotowie gdzie lekarz powiedzial ze najwidoczniej trzeba poczekac na dzialanie antybiotyku. Nad ranem kolejnego dnia prosilam juz zeby jak najszybciej zawiezc mnie do szpitala i w koncu
dowiedziec sie co mi naprawde dolega. Przyjechalo pogotowie gdzie lekarz widzac moj stan powiedziala ze jak najszybciej trzeba mnie przewiezc do szpitala na neurologie. Nie mialam juz sil podniesc nawet reki. Trzeba bylo mnie ubrac, podniesc i przeniesc do karetki – kompletny bezwlad. Wlasnie wtedy po raz pierwszy uslyszalam ze moze to zespol Guillian – Barre.

Po przyjeciu do szpitala w dniu 05.11. 2011 zostaly przeprowadzone TK glowy, Rtg klatki piersiowej, Badanie EMG oraz pobrany plyn z kregoslupa. Juz w czasie ‚typowego’ badania przeprowadzanego przez neurologa uslyszalam ze zapewne to zespol Guillian – Barre i ze mniejmy nadzieje szpital bedzie posiadal na stanie lekarstwo.Oczywiscie nie wiedzialam co to dla mnie oznacza, ale lekarz uspokajal ze oby to bylo tylko ‚to’. Po godzinie zespol lekarzy przyszedl poinformowac mnie ze to wlasnie Gbs i
ze 90%chorych wraca do pelnego zdrowia wiec mniejmy nadzieje ze i tak bedzie w moim przypadku.
Zostalam przewieziona na oddzial neurologiczny – udary. Zostaly mi podane wlewy IMMUNOGLOBULIN. Pierwszy moj pobyt w szpitalu i od razu tak powazny. Lekarz prowadzacy przekazal rodzinie ze trzeba uzbroic mnie w cierpliowsc bo moze byc jeszcze gorzej a postepy beda widoczne bardzo powoli.  Pierwszy dzien i noc byla koszmarem. Lezalam bezwladnie bez mozliwosci ruszenia nawet palcem. Nie mialam sil odkaszlnac, z trudem przychodzilo mi jedzenie gdyz miesnie przelyku rowniez odmawialy
posluszenstwa. W nocy z 5/6.11.2011 zaczelo mi sie trudniej oddychac. Pielegniarki odsysaly mnie co jakis czas jednak to nie przynosilo wiekszej ulgi.

Okolo poludnia 6.11. 2011 trudnosci w oddychaniu byly co raz wiekszej. Poczulam ze zaczynam sie dusic. Przestalam oddychac klatka piersiowa probujac wziac oddech z przepony. Szybko zostalam przewieziona na Oddzial Intensywnej Terapii gdzie zastosowano respiratoroterapie. Bylam zywiona dojelitowo. Pierwszego tygodnia niebardzo pamietam gdyz podawano mi duze dawki lekow uspokajajacyh i znieczulajacych. Zaintubowany pacjent w pelni przytomny nie poradzil by sobie z bolem.

Juz w trakcie pobytu w OIT zaobserwowano poprawe stanu neurologicznego i stopniowy powrot sily miesniowej. Dnia 14. 11. 2011 zostalam rozintubowana. Rozpoczelam zajecia z rehabilitantka i z dnia na dzien nastepowalo polepszenie sily. Na poczatku byly to cwiczenia zupelnie bierne ale bylo co raz lepiej. Potrafilam juz podniesc zarowno nogi jak i rece. Z pomoca siadalam na lozku.
Dnia 17. 11. 2011 zostalam przewieziona z powrotem na oddzial neurologii w celu dalszego leczenia. Tam zaczelam juz chodzic. Najpierw przy balkoniku pozniej juz samodzielnie. Cwiczylam zarowno z rehabilitantka jak i chlopakiem, byle jak najwiecej i byle jak najszybciej wrocic do pelni sil. Ponownie wykonano badanie EMG ktorego wyniki byly zdevydowanie lepsze niz w dniu przyjecia do szpitala. Nadal bylam bardzo slaba jednak wszystkie czynnosci wykonywalam juz prawie samodzielnie.
24. 11. 2011 zostalam wypisana do domu gdzie spedzilam dwa dni po czym trafilam do szpitala rehabilitacyjnego gdzie spedzilam kolejny miesiac. Celem pobytu bylo zwieszenie sily miesniowej, poprawa chodzenia itd.

Dzisiaj tj. 08.01.2012 moge powiedziec ze czuje sie zdrowa :). Szybciej sie mecze ale z dnia na dzien czuje ze  jest co raz lepiej.Mam slabsza lewa reka ale dzieki kontynuacji wyuczonych cwiczen na pewno wszystko dojdzie do siebie. Niekiedy czuje nieznaczne dretwienia rak i stop ale czytajac historie innych wiem ze to nic niepokojacego. Zamierzam dalej cwiczyc i dbac o siebie.

Powrot do zdrowia w moim przypadku byl bardzo krotki za co jestem ogromnie wdzieczna wszystkim lekarzom. Wiem ze dzieki szybkiej trafnej diagnozie i odpowiedniemu leczeniu udalo mi sie uniknac dlugotrwalej walki o powrot do pelni sil. Ogromne wsparcie rodziny i przyjaciol nie pozwolilo zwatpic ze wszystko bedzie tak jak dawniej.

Mam nadzieje, ze kazdy GBS – owiec natrafi na taka opieke jak ja i ze moja historia doda otuchy i wiary w to ze jest to choroba z ktora sie wygrywa… SZYBKA DIAGNOZA, ODPOWIEDNIE LECZENIE I POZYTYWNE NASTAWIENIE do walki skraca okres choroby. Choroba straszna ale na szczescie odwracalna!

NA PEWNO WYGRASZ Z NIA I TY !!!

2 myśli na temat “GWW- Historia Iwony”

  1. Witaj.Nie ukrywam, że czytając Cię ogranęła mnie zazdrość i jednocześnie radość. Zazdrość, że tak BŁYSKAWICZNIE wróciłaś do zdrowia.Radość, ża tak BŁYSKAWICZNIE wróciłaś do zdrowia.Męczę się ze skutkami od lipca 2011r. Nerwy w nogach uszkodzone są nadal, dlatego chodzę jak narciarka ( śmieję się, że to zaprawa przed kolejnym sezonem narciarskim).Porażenie nerwu twarzowego się zmniejszyło, jednak nadal utrudnia mi to mówienie i jedzenie. Mam pełną rehabilitację poza domem i w domu. Sprzętem rehabilitacyjnym (domowym) możnaby wyposażyć całkiem nieźle salę gimnastyczną. Rower, piłka, ciężarki, aparat do stymulacji etc. Twoim szczęściem w nieszczęściu była szybka diagnoza, dlatego to tak sprawnie poszło. Cieszę się, że wróciłaś do zdrowia, bo to najważniejsze.pozdrawiam serdecznie

    Polubienie

    1. W pelni rozumiem ta zazdrosc. Wiem ze mialam olbrzymie szczescie jesli chodzi o proces wracania do zdrowia ale umiescilam ta historie wlasnie po to by dac wiare innym w to ze wszystko w koncu wroci do normy. Wierze ze im dluzej tym potrzeba wiekszej cierpliwosci ale jestesmy tymi ‚szczesciarzami’ ktorzy razem z diagnoza otrzymuja nadzieje i mozna powiedziec pewnosc pelnego powrotu do zdrowia. Na pewno duzo juz zyskalas i sama widzisz efekty swojej codziennej pracy takze glowa do gory!!!! Zycze jak najwiecej sil i motywacji do cwiczen oraz zapewniam ze pozytywne nastawienie moze zdzialac cuda.Rowniez pozdrawiam serdecznie!

      Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: