Viperos powiedział dziś, że książka to odrębny od autora produkt, że ma prawo do własnego życia.
Hm, trudno się z nim nie zgodzić. Z książką jak z dzieckiem. Płodzisz ją i płodzisz (co jest chyba najmilszym etapem twórczości). Potem dostajesz termin i czekasz na narodziny. Owszem oglądasz ją na USG. Widzisz osobno okładkę, osobno tekst. Ale nie wiesz jak będzie wyglądać w jednym kawałku.
Jak będzie pachnieć? Czy będzie pięknym dziecięciem czy odrażającym, spuchniętym Obcym?
Mój termin się zbliża. Jestem na ostatnich nogach. Jeśli nie przenoszę ciąży (literackiej oczywiście) to za miesiąc urodzę.
Jak każda matka muszę zaakceptować, że dziecko ma prawo do własnego życia, a książka do własnej strony na fejsbuku 🙂
Tak więc, dla osób zfejsbukowanych podaję linka do strony Mózgu, zapraszam do polubienia:)
W tej chwili zmieniam też link z lewej strony bloga, od dziś będzie on łączył się bezpośrednio ze stroną książki 🙂
My się już polubiliśmy 🙂
PolubieniePolubienie
Nie będę się wypierać ;)Ale oprócz strony autorskiej (którą polubiłaś) otworzyłam jeszcze stronę tylko dla Mózgu (link do niej po lewej stronie bloga).
PolubieniePolubienie
Polubione i udostępnione 🙂
PolubieniePolubienie
Piękne dzięki 🙂
PolubieniePolubienie