- Stresujesz się? – zapytała Małgosia.
Jan tak bardzo skupił się na poprawnym wiązaniu krawata, że nie słyszał pytania Małgosi.
-
Jasiek! Pytam czy się stresujesz?
-
Czym mam się stresować?
-
Jak czym? – Małgośka spojrzała czujnie na ukochanego – Idziesz ma pierwszą w swoim życiu prawdziwą rozmowę o pracę. I to z kim? Z najbardziej pożądanym pracodawcą w Polsce!
-
Rany, nie przesadzaj. Dotarła do mnie informacja, że potrzebują fachowców, wysłałem im swoje cv i od razu się odezwali. Wiesz, widocznie jestem najbardziej pożądanym pracownikiem!
Jasiek nie żartował. Zawsze wiedział czego chce. Zawsze był świadomy swoich zalet. Wiele lat temu zaimponował Małgośce swoim sposobem bycia. Ona uwielbiała pewnych siebie twardzieli. On zachwycił się jej delikatnością, subtelnością i wrażliwością. Na początku studiów stali się nierozłączną parą. Szybko ze sobą zamieszkali. Połączyło ich nagłe zauroczenie oraz zbieżne oczekiwania sukcesu w przyszłości .
-
Nie masz przecież doświadczenia …
-
E tam doświadczenie, nie mogę mieć 24-ech lat, ukończonego najbardziej renomowanego kierunku na najbardziej popularnej uczelni w kraju i 15 – stu lat doświadczenia. Przyjmą mnie, zobaczysz!
-
Kochanie, tak bym chciała, żebyś dostał ta pracę. To byłby rewelacyjny start. Zaczepić się bezpośrednio po studiach w tak wielkiej korporacji… to spełnienie marzeń każdego studenta ekonomicznej uczelni …
-
Nie martw się, jak już awansuję, to wciągnę Cię. Będziemy razem robić wielką kasę. Zrezygnujesz z pracy w tej małej agencyjce reklamowej …
Małgosia udała, że nie usłyszała ostatniego zdania. Tydzień temu, po długich poszukiwaniach udało jej się znaleźć pracę, w kilku osobowej agencji reklamowej. Może to nie był szczyt jej marzeń, ale lepsze to niż nic. Potrzebowali pieniędzy. Musieli zapłacić za pokój, za jedzenie. Niestety życie w Warszawie nie jest takie tanie, jak w ich rodzinnych stronach. Małgośka zrobiłaby wszystko, by nie musieć wracać do swojej rodzinnej wiochy, zabitej dechami.
-
Dobra biegnę na rozmowę – Jasiek narzucił na siebie marynarkę.
Bardzo rzadko widywało go tak ubranego. Wyglądał rewelacyjnie.
-
Dostaniesz tą pracę! Wierzę w Ciebie! Już wyglądasz, jakbyś był jednym z nich! Pamiętaj, że po południu na kawę wpadają moi rodzice – krzyknęła za nim.
Po kilku godzinach w ciemnym pokoju, przy maleńkiej ławie siedziały cztery osoby. Na ławie stał talerz z zachęcająco wyglądającymi ciastkami. Rodzice Małgosi siedzieli na maleńkiej sofie. W dzień była to sofa na półtora osoby, w nocy zmieniała się w sypialniane łóżeczko. Przy ławie, na dwóch poduszkach siedział Jaś i Małgosia. Nie mieli krzeseł. Nie dlatego, że nie było ich na nie stać. Zwyczajnie nie mieliby gdzie ich trzymać. Po rozłożeniu sofy na noc, w ich pokoju można było jedynie fruwać.
Teraz wszyscy trzymali w rękach kubki z kawą i łakomie spoglądali na ciastka. Nikt nie odważył się sięgnąć po ciastka. Każdy ruch mógł spowodować drgania niebezpieczne dla osób siedzących obok. Nie sposób było uchronić się od wylania kawy, nie można jej było odłożyć na ławę, którą zajmował talerz z ciastkami,cukiernica i cztery małe talerzyki.
-
Ale tu mało miejsca – Mama Małgosi zaczęła narzekać – dlaczego wy tak rzadko do nas przyjeżdżacie?
-
Mamo, przecież nie mamy czasu. Studiujemy!
-
Tak, tak Małgosiu, ja wszystko rozumiem. Wiem, że nie studiowałaś polonistyki, ale znasz przecież różnicę między czasem teraźniejszym, a przeszłym, prawda? Już nie studiujecie. Studiowaliście. Moglibyście wrócić do domu …
-
Oj, Marysiu! – nieśmiało odezwał się ojciec Małgosi.
-
Co Marysiu, co Marysiu? Ty mnie Władek nie denerwuj!
-
Proszę Cię Marysiu, nie psuj atmosfery. Dzisiaj młodzi nie chcą mieszkać z rodzicami, nie chcą wracać na wieś. Jakie mają perspektywy na wsi?
-
Lepsze niż tu! Na wsi Małgośka byłaby kimś …
-
Mamo, proszę cię! – Małgosia nerwowo spoglądała na Jasia.