Toksyczny związek – gdzie jest wyjście ewakuacyjne?

Jeśli od dłuższego czasu w swoim związki czujesz się jak na rollercoasterze to ten tekst jest dla Ciebie. Rozstajesz się z nim, godzisz, znów rozstajesz. W każdym z etapów czujesz się dziwnie. Z nim jest źle. Bez niego jeszcze gorzej. Miłość jest okropna? !?
A może to nie miłość? Może to zwyczajne uzależnienie? Znowu jesteś sama. Zalewasz się łzami, i nie wiesz, co ze sobą zrobić.

Krok 1 – Uświadomienie. Musisz sama sobie uświadomić problem. Sama sobie. Bo przecież już wiesz, że rozmowy z ludźmi nic nie dają. Gdy jesteś sama wylewasz z siebie wszystkie żale. Każdy powtarza, dobrze, że już nie jesteście razem. Nie powinien cię tak traktować. A potem … potem się schodzicie i głupio jest ci rozmawiać z tymi ludźmi, bo oni wszyscy są przeciwko twojemu boskiemu facetowi ….
Dlatego porozmawiaj sama ze sobą. Uczciwie. Czy mając wybór zgodziłabyś się na takie traktowanie? Czy naprawdę jesteś tak beznadziejna?
Możesz też czekać, aż zmądrzejesz, albo aż on zrobi coś takiego, czego nie będziesz w stanie mu wybaczyć. Tylko jeśli to będzie dopiero za 5, 10 lat? Będziesz miała na karku dwójkę dzieci, kota i psa?
Uświadomienie problemu to podstawa. Już? Jesteśmy bliżej sukcesu.

Krok 2 – Oczyszczenie. Usunąć problem z pola widzenia. Co z oczu to z serca! Stara prawda. Podejmij męską decyzję. Koniec. Wyznacz termin – powiedzmy dwa tygodnie. Przez dwa tygodnie nie będę się do niego odzywać, chociaż będzie mnie skręcać.
Zamknij się w domu na te dwa tygodnie. Wyjedż z przyjaciółką. Utop się w pracy. Zajmij swój umysł. Nie mówię, że nie będzie bolało. Jeśli przejdziesz przez tą fazę, będziesz rewelacyjna. Wiele kobiet w tym momencie nie daje rady. Jeśli przez to przebrniesz – jesteś wielka!

Krok 3 – Odbudowywanie. Wytrzymałaś bez niego dwa tygodnie? I co ? jesteś może trochę śpiąca? Trochę bardziej milcząca? Ale widać można żyć bez powietrza, co? 😉 (Pawlikowska-Jasnorzewska też na to cierpiała). Dobrze, wytrzymaj jeszcze dwa. Naucz się wykonywania codziennych czynności bez niego. Obiad. Kolacja. Zasypianie. Budzenie się. Kiedyś robiłaś to bez niego. Jest trudno, ale się da. W tej fazie powoli odczuwasz, że to co najbardziej ci przeszkadza to przyzwyczajenie do niego … może więc to nie była prawdziwa miłość?

Krok 4 – Rozwinięcie. Wytrzymałaś miesiąc. Powoli zaczynasz znów czuć się kobietą. I jesteś singlem. Możesz pójść do fryzjera. Zmienić fryzurę. Faceci się za tobą oglądają. Fakt, wiele im brakuje w porównaniu z byłym, ale … świat jest piękny. Zauważasz, że on cie dołował. Systematycznie obniżał twoje poczucie wartości. I to nie dlatego, że miał do tego podstawy. Po prostu było mu to na rękę. Świnia.

Krok 5 – Życie płynie dalej, a ty spotykasz tego jedynego 🙂 Gwarantuję 🙂 Wiem, co piszę 🙂

104 myśli na temat “Toksyczny związek – gdzie jest wyjście ewakuacyjne?”

  1. wszystko fajnie, chetnie bym tak zrobiła, ale co kiedy jest 3-letnie dziecko? Czy postąpić tak samo? męczę się od dłuższego czasu, lecz zawsze konczy się zgodą, a pózniej jak w tekscie…ale zawsze do tego wszystkiego dochodzi Nasze dziecko…o Nim wtedy myslę, co bedzie czuło kiedy taty nie bedzie przy nim…ah nie wiem juz co robic…:(

    Polubienie

    1. Relacje z dzieckiem a jego ojcem na razie zależą od jego ojca,pomyśl inaczej czy chcesz wychować dziecko, które będzie poniżać kobiety, albo będzie szukać takich mężczyzn jak tata, bo takie wzorce ma a innych nie

      Polubienie

    2. Wiadomo, że skierowanie się do wyjscia ewakuacyjnego jest okrutnie trudne. Podobnie jak utrzymanie obranego kursu. Dziecko – hm. Jeśli nie wchodzi w grę aspekt finansowy, to chyba dziecko nie ma znaczenie. lepiej, żeby miało szczęśliwą matkę (niż raz uśmiechniętą, a trzy razy zdołowaną i zaplakaną)?

      Polubienie

    3. Wiadomo, że skierowanie się do wyjscia ewakuacyjnego jest okrutnie trudne. Podobnie jak utrzymanie obranego kursu. Dziecko – hm. Jeśli nie wchodzi w grę aspekt finansowy, to chyba dziecko nie ma znaczenie. lepiej, żeby miało szczęśliwą matkę (niż raz uśmiechniętą, a trzy razy zdołowaną i zaplakaną)?

      Polubienie

    4. miałam podobne dylematy, bo małe dzieci, bo go kocham, bo przecież nie jest taki zły, przecież mnie nie bije, tylko pije itd… wytrzymałam 17 lat, nie było warto, dopiero teraz znalazłam w sobie siłę żeby coś zmienić, fakt trzeba zmienić własne myślenie, nie żałuje tych lat ale szkoda mi tego czasu…

      Polubienie

      1. Zgadzam się! Ja wytrzymałam 11 lat i 1, 5 roku temu odeszłam razem z 10 letnim synem. Warto było i jak trzeba by było to znów bym odeszła. Jestem szczęśliwa, robię to co lubię i nikt mi nie mówi, że do niczego się nie nadaję. Tylko czasami potrzebuję żeby mnie ktoś przytulił.Może kiedyś się ktoś pojawi.

        Polubienie

      2. Ika””tey mi wzbilo 17 lat malzenstwa,nie moge sie otrzasnac ,sytuacja taka sama jak u Ciebie.Jest mi bardzo,bardzo ciezko,cierpie okrutnie.Pozdrawiam wszstkie mnie podobne

        Polubienie

  2. Dobre rady, może nawet i skuteczne. Ale co jeśli zapomnieć się nie da? Jeśli widujesz go na co dzień w pracy/szkole? Albo jeśli mieszkacie razem, we wspólnym domu i żadne z Was nie może przenieść się gdzie indziej? Odseparowanie się nie jest wcale takie łatwe. Jeśli dodatkowo boisz się być sama, to po co uciekać w najgorszy lęk?Jeśli i tak będziecie widywać się na co dzień?Czy nie łatwiej spróbować dojść do porozumienia?Być może to głupie, nieodpowiedzialne, a jestem uzależniona i uległa, ale uważam, że jeśli nadal istnieje jakieś uczucie, to należy walczyć. Tym bardziej jeśli wyjścia nie ma.Dlatego godzę się na wiele ustępstw. Chociaż już nie ślepo i bezwarunkowo, jak dawniej. Daję tylko tyle, ile sama otrzymuję. Plus to, co uznaję za konieczne, co czuję. Bo ja nadal kocham. Nawet jeśli nie jest to doceniane, to póki jesteśmy ze sobą nie poddam się. On kochał, potem zaczęły się problemy. A kiedy miną? Czemu poddawać się od razu? Skąd pewność, że już nie będzie dobrze? Czemu nie walczyć? Tym bardziej, jeśli wam, albo chociaż jednej stronie zależy?Naiwnie, jak dziecko, wierzę w miłość. A poddawanie się jest dużo łatwiejsze od walki. Jeśli kochasz – walcz. Tym bardziej, jeśli oboje jesteście na siebie skazani. Definitywny „koniec” może być czymś, czego będzie się żałować do końca życia.

    Polubienie

    1. Może amri? Ja nie piszę o sytuacji, w której poddajesz się od razu. O miłość trzeba walczyć.Ale jeśli walczysz i walczysz? I siłę daje tobie walka z przeciwnościami, zamiast bezwarunkowej miłości Partnera? Czy warto? Zawsze są dwa wyjścia. Codzienne obcowanie bardzo utrudnia. O ile nie uniemożliwia. Nie możesz jakoś się odseparować? zmienić pracę? skończyć szkołę?

      Polubienie

      1. Praca – jedyne źródło utrzymania. Długo zdobywane, wymarzone, dobrze opłacalne. Zostawienie jej ot tak o i próba zaczynania od zera jest jak rzucenie się w ocean. Szkoła – bez niej ani rusz. Nie przerwę jej, również za wiele w nią włożyłam, włożyliśmy. Jego też prosić o to nie mogę. Skończyć – tak, ale to potrwa jeszcze parę lat. Moja miłość jest bezwarunkowa. Jestem beznadziejnym przypadkiem „kochania na całego”, jeśli wiesz co mam na myśli. Chociaż rzeczywistość sprowadziła mnie na ziemię i, jak wspomniałam zmieniłam nieco swe podejście. Uczucia, te najgłębsze mogę okazywać okazjonalnie. I nie wiem, czy naiwnie wierzę, że kiedyś będą codziennością, chociaż marzę o tym. I chyba dlatego walczę.

        Polubienie

      2. Czytam Twoją historię i dokładnie wiem co czujesz. To też i moja historia. Niestety. Jestem w takiej samej sytuacji. Z dnia na dzień jest coraz gorzej. Coraz bardziej smutno i boleśnie. Nie potrafię żyć bez niego. Nie potrafię żyć z nim. Błędne koło. Rozstajemy się i wracamy. Już jest coraz mniej chwil kiedy jesteśmy szczęśliwi. Coraz dłużej i częściej trwają dni nieporozumień. Kochamy się bardzo i jesteśmy o siebie chorobliwie zazdrośni. Niby powinniśmy się rozumieć i umieć sobie pomóc. Niestety. Ciągle któreś wybucha. Jest coraz gorzej. Dni rozstań to prawdziwa udręka bo razem pracujemy. Jestem załamana, bo tak bardzo go kocham i tracę. Stałam się smutnym człowiekiem. Mój nastrój uzależniony jest od sytuacji między nami. Czuję, że tonę w zimnym, ciemnym oceanie. Nie potrafię sobie pomóc, nie potrafię pomóc nam…

        Polubienie

      3. Wiem, że nie są warte. Ale czuję się taka słaba. Wystarczą dwa dni rozstania, a ja czuję, że za chwilę oszaleję z rozpaczy, żalu za tym co było piękne, z zazdrości na widok jego rozmawiającego z uśmiechem z innymi kobietami, z bólu, że nie mogę się do niego przytulić. Krzyczę wtedy „dlaczego?!” – przecież on jest mi tak bliski, tak kochany, mój! Zrobiłabym dla niego wszystko. Tak się staram, a skutek jest wręcz odwrotny. Boję się, że tym razem to jest już koniec. On nie wytrzymał. Udusił się w tym związku, pomimo, że sam jest o mnie chorobliwie zazdrosny. Widocznie ja bardziej. On znalazł siłę, aby przerwać ten toksyczny związek. A mnie tym pogrążył. Czuję się beznadziejna, bezwartościowa, do niczego. Nie życzę nikomu, aby znalazł się w takiej czarnej dziurze, w jakiej teraz jestem ja. Straciłam sens życia, choć wiele osób się ze mną nie zgodzi. Inczej problem wygląda z zewnątrz, a inaczej z perspektywy osoby, której dotyczy.

        Polubienie

      4. Smutna, Wiem jak ci jest trudno. Dodatkowo trudne jest otoczenie – każdy powtarza to samo. Nikt Cię nie rozumie. Nikt nie motywuje Ciebie, żeby walczyć o niego. Zamykasz się na innych, mimo, że oni pragną twojego spokoju i szczęścia. Jeśli chcesz o niego walczyć walcz – ale proponuję zmianę strategii. Zadbaj o siebie. Udawaj, że go nie widzisz. Rozmawiaj z innymi kolegami. Śmiej się. Niech on zobaczy, że bez niego żyjesz, nie skomlisz. Że podobasz się innym facetom, a on nie ma już nic do gadania. Jeśli to toksyczny związek, to gwarantuję, że prędzej czy później to on zacznie dobijac się do Twoich drzwi. Albo je otworzysz z satysfakcją, albo będziesz na tyle silna, żeby powiedzieć – za późno … Ile masz lat?

        Polubienie

      5. Próbowałam kiedyś takiej metody. I nawet pomagały. Było mi trudno tak się zachowywać, bo nie potrafię ukryć bólu, smutku i łez. A musiałam wtedy założyć maskę na twarz i rozmawiając uśmiechać się do innych. Teraz już nie mam siły. I choć tego nie robię to on i tak odbiera moje rozmowy służbowe z kolegami jako zagrywki do sprowokowania jego zazdrości.Jest to kolejny powód do nieporozumienia. Ech….A jeśli chodzi o mój wiek…to jestem już po 30-ce.

        Polubienie

      6. Smutna! Już po 30-stce? Dopiero. Gdybyś była po 50-stce, to może mogłabyś się martwić. 30stka to najlepszy wiek. Poza tym, o samopoczuciu kobiety decyduje niestety facet. Zobacz sobie komentarze przy poście Co wypada 40-stce (po lewej stronie bloga w onet polecił). Odzywają się tam kobiety po 40-stce, po 50-tsce – pewne siebie, szczęśliwe, bo mają nowego faceta, który je uwielbia. Gwarantuję tobie, że gdybyś spojrzała na siebie w lustrze, obiektywnie, a nie oczami twojego faceta, zobaczyłabyś atrakcyjną kobietę. A jak się „zrobisz” – makijaż, ciuchy itp, to pewnie twój facet ma wąty, robi awanturę itp? Jak myślisz? Dlaczego?

        Polubienie

      7. Dokładnie wiem co czujesz. Tkwię w tym samopoczuciu od 3,5 roku, a sam związek trwa 4 lata. Uczucia, które mi towarzyszą są dokładnie takie same jak Twoje. A myślałam, że tylko ja się mogę tak podle czuć….. że tylko ja mam takie problemy i nikt mnie nie zrozumie… On jest idealny – ja zła…. Wydaje mi się, że nic bez niego nie osiągnę. On natomiast jest tak pewny siebie, że przyciąga do siebie ludzi jak magnez. Postanowił to wszystko skończyć miesiąc temu. Moja rozpacz, samotność i smutek spowodowała, że miałam myśli samobójcze… Po co żyć jeśli go nie ma???!!! Wybrałam się do psychologa i jakoś teraz żyję. Pewnie dlatego, że znów mamy ze sobą kontakt. Czasem sypiamy u siebie ale on ciągle powtarza, że to już koniec i mam sobie nie robić nadziei… Mi już jest jakoś lżej… Może przez to, że moje nadzieje są teraz mniejsze – chce by po prostu miał ze mną kontakt. Wszyscy mówią, że to źle, ale ja po tym wszytskim nie wyobrażam go sobie stracić z pola widzenia. Jestem od niego uzależniona…

        Polubienie

      8. Dodam jeszcze, że przekonanie o tym, iż jestem beznadziejna tkwi we mnie tak głęboko, że nie potrafię uwierzyć, że będę jeszcze kiedykolwiek szczęśliwa…. Przecież pomimo wszystko nikt nie dorasta mu do pięt, a ze mną nikt nie wytrzyma – zawsze mi powtarzał, że jestem nie do zniesienia! Boję się z kimkolwiek spotkać, by jego nie rozgniewać – przecież może się zawsze jakoś dowiedzieć… Skąd Wy wiecie, że nie zostaniecie na zawsze same?

        Polubienie

      9. > Dodam jeszcze, że przekonanie o tym, iż jestem> beznadziejna tkwi we mnie tak głęboko, że nie potrafię> uwierzyć, że będę jeszcze kiedykolwiek szczęśliwa….> Przecież pomimo wszystko nikt nie dorasta mu do pięt, a ze> mną nikt nie wytrzyma – zawsze mi powtarzał, że jestem nie> do zniesienia! Boję się z kimkolwiek spotkać, by jego nie> rozgniewać – przecież może się zawsze jakoś dowiedzieć…> Skąd Wy wiecie, że nie zostaniecie na zawsze same?Psychopatko, Skąd wiesz, że nikt mu nie dorasta do pięt, skoro od 4 lat nie chodzisz na randki? :)Lęk przed samotnością jest normalny, potwierdzą to wszystkie obecne tu kobiety.Ale powiedz, co złego jest w samotności? Nawet jeśli miała bys zostać sama?

        Polubienie

      10. Samotność jest dla mnie uczuciem nie do zniesienia… Zniosę każde inne tylko nie to. Samotność, która wiąże się tym związkiem, ma niestety szersze pole…. Straciłam wiele bliskich mi osób i tu gdzie teraz mieszkam jestem praktycznie sama. Niestety na swoją własną prośbę. Każdy kto mnie zna powie, że przecież mam znajomych, którzy czasem faktycznie proponują spotkanie. No tak, ale co jeśli on w tym czasie zechce się ze mną spotkać. Wole nie wychodzić z domu, poczekać… Może zadzwoni, może wpadnie…. Co by było gdyby mnie nie było wtedy w domu??? I tak wykręcam się z każdego umówionego spotkania…. Chyba, że wiem, że gdzieś wyjechał… Wtedy mogę spokojnie wyjść….

        Polubienie

      11. Psychopatko! czytam i nasuwa mi się myśl, że to on jest psychopatą a ty jesteś tylko psychofanką. On jest twoim życiem,a ty zrobisz wszystko by mieć chociaż kawałek jego przy sobie. Nawet jeśli to będzie zajmowanie się praniem jego skarpetek. A on? Jak on może sypiać z Tobą i jednocześnie mówić, żebyś sobie nie robiła nadziei? Często kobiety w toksycznych związkach próbują seksu jako czynnika, który daje im choć 3 minuty wrażenia, że nie jest źle, bo przecież, skoro ma na mnie ochotę, to musi mnie na swój pokręcony sposób kochać. Cieszę się, że jesteś już na etapie, na którym potrafisz stwierdzić, że jesteś uzależniona. To krok najważniejszy. Z tego co piszesz wynika, że jesteś już na dnie. Mam nadzieję, że za chwilę pod stopami poczujesz opór i odbijesz się na zewnątrz. Jeśli chcesz utrzymywać z nim kontakt, określ sobie granice, których nie przekraczasz. Kawa, herbata, rozmowa w kawiarni. Zero seksu, zero pozorów, że choć na chwilę jest lepiej. Myśli samobójcze – dla mnie to norma w toksycznym związku. Dobrze, że to tylko myśli. Mam znajomą, która popełniła samobójstwo (na szczeście nie udane). To co przeżyła potem (obowiązkowy oddział psychiatryczny, teriapie itp) sprawiło, że wróciła do żywych i zobaczyła, że życie jest piękne. A ona wybrała najgorszą drogę uzmysłowienia sobie tego. AAA. W twojej sytuacji najważniejsza jest 1000 % szczerość z samym sobą. I zobaczenie przez Ciebie, że twoje zachowanie szkodzi tobie. Proponuję spisywanie. Napisz za co go kochasz. Napisz co ci sie w nim nie podoba. Napisz jak chcialabyś zyc, żeby byc szczęśliwa. Napisz, jaki powinien być twój mężczyzna. Napisz, czego w jego zachowaniu nie zniesiesz. Popatrz na to. Może cię oświeci. A jeśli nie, powtórz to za miesiąc. Przeczytaj też wtedy, to co napiszesz teraz. Może wtedy zobaczysz. Bo może to uzależnienie tak naprawdę nie jest od niego? Tylko od jazdy na rollercoasterze? Od tych wahań emocji?

        Polubienie

      12. GBS-ko!!! Faktycznie byłam na dnie… Na samym dnie… Teraz już nie jest mi tak źle bo mogę z nim znowu rozmawiać, spotykać się i niestety sypiać… Koło się znowu zamknęło, więc pewnie kolejne dno przede mną. Już nikt nie ma na mnie siły i szczerze powiedziawszy już sama nie mam. Wiem, że to się zaraz znowu skończy, bo choć jest nam chwilowo dobrze, to on i tak powtarza, że z tego nic nie będzie i że ze mną się nie da wytrzymać. Często płaczę i nie potrafię się powstrzymać nawet przy nim. On wtedy tłumaczy, że już nie musi znosić wahań mojego nastroju, że woli się cieszyć życiem i nie przebywać z ludźmi, którzy psują mu humor. Ja natomiast przepraszam, że płaczę!!!! Najgorszą rzeczą jaką zrobiłam to zaczęłam zapisywać wszystko czego nie powinnam robić by go nie denerwować i czytać to regularnie by nie popełniać tych błędów. To są banalne sprawy: rozpoczęcie rozmowy ze smutnym głosem, pytanie o godzinę jego powrotu, opowiadanie o spotkaniach i z innymi facetami – to jest szczególnie ważne – jeśli spotkałam się z jakimś mężczyzną to zawsze opowiadam jak bardzo jest zakochany, lub że ma żonę – wtedy mogę rozmawiać, itp…. Ostatnio zaświtało mi głowie, że czuję się dobrze w swoim rodzinnym mieście. Może dobrze byłoby tam wrócić. Tam go nie ma! Wiem, że byłaby to ucieczka od problemów, a nie ich rozwiązanie ale moje życie się toczy jedynie wokół niego i może to dobre wyjście z sytuacji… Nie robię nic poza czekaniem, płakaniem, ubolewaniem… CAŁE DNIE!!! Wszystko inne i wszystkich innych zostawiam na boku. Wiem, że tekst, który piszę jest mało interesujący ale nigdy nikomu tego wszystkiego nie mówiłam i jakoś tak mi trochę lżej…. Mam nadzieję, że to zrozumiecie.

        Polubienie

      13. Lista – tak 🙂 Tego czego nie masz robić – Nie :)Spisz to co on powinien robić. Jaki powinien być dla Ciebie. Czytaj codziennie. W końcu zobaczysz, że problme tkwi w nim, nie w tobie.A ucieczka? Nie ważne, dokąd wyjedziesz, zabierzesz siebie 🙂 Ja kiedyś też myślałam o ucieczce. Ale miałam szczęście. W rodzinnym mieście wpadałabym na niego częściej niż tu. Cieszę się, że nie uciekłam. Pozbawiłabym siebie wielu niesamowitych zdarzeń. I nie było by mnie tu gdzie jestem 🙂

        Polubienie

      14. Jedno wiem na pewno – NIE KOCHAM GO!!! I wierzcie mi, że przed sobą już dawno się przyznałam ale przyznać się tutaj na forum nie było łatwo…

        Polubienie

      15. Jeśli go nie kochasz, to masz za sobą już spory kawał drogi :)Gdy dojrzejesz do tego, by powiedzieć KOCHAM SIEBIE – dojdziesz do mety 🙂

        Polubienie

      16. Jeszcze nigdy nie byłam tak szczera jak jestem tutaj… Potraktuje to jak miejsce do wyżalenia się jeśli pozwolisz GBS-ko i wszyscy czytelnicy Twojego bloga. Będę pisała co się dzieje aktualnie u mnie w tej sprawie. Może trochę jak pamiętnik… Przynajmniej obarczę swoimi problemami wszystkich i nikogo…:) Dziś znowu powtórka z rozrywki. Karuzela wciąż się kręci:ON: Załatwisz mi dokumenty?JA: Oczywiście, że załatwię. Na kiedy je potrzebujesz?ON: Na już ale możesz przywieźć po pracyJA: To może Ty przyjedziesz, zrobiłam obiad.ON: Nie wiem bo jestem zajęty.Suma sumarum przyjechał. Wziął dokumenty, zjadł obiad i poszedł. 15 minut mu to zajęło. Chciałam pogadać – On nie chciał. Jakoś tak się wystraszyłam, że coś źle zrobiłam więc kiedy wyszedł zadzwoniłam do niego by wpadł wieczorem. Ochrzanił mnie, że znowu dzwonie i nakrzyczał, że ZNOWU ZE MNĄ SĄ PROBLEMY. Myślę sobie, że niepotrzebnie zawracam mu głowę. Pisząc to widzę, że jestem kretynką (nie potrzebuje by ktoś powiedział, że nie jestem bo na prawdę to widzę). Dla mnie najtrudniejsze jest to, że czytając wasze posty chwilowo widzę, że nie jestem aż taka zła i może faktycznie tylko On tak sądzi. Jednak po rozmowie z nim i wysłuchaniu argumentów na temat mojej głupoty (a On niestety jest rzeczowy i konkretny) rozumiem dlaczego nie może ze mną wytrzymać…. Błędne koło… Widzę, że jestem żałosna!P.S. Przepraszam, że się wyżalam ale jestem tu szczera przed samą sobą, a chwytam się już wszystkiego co może choć trochę pomóc.

        Polubienie

      17. Nie tylko kobiety tkwią w toksycznych związkach…Moja historia jest podobna do Twojej, choć moja ukochana nagle pewnego dnia oznajmiła mnie, że już mnie nie kocha i w zasadzie nie potrafiła uzasadnić, dlaczego. Ja ją kocham wciąż tak samo mocno i nawet gdybym chciał, to nie potrafię się z nią rozstać. Pracujemy razem, a życie bez niej jest dla mnie za trudne

        Polubienie

      18. Czyli miłość się skończyła, Twoja ukochana odeszła, a ty ją nadal kochać chcesz.. Co ci to może dać? Tylko cierpienie, albo okażą się to puste słowa, że kochasz nadal.. Sprawdzianem będzie to jak szybko poznasz nową, następną „samicę” i czy się zakochasz w niej. Wtedy będziesz miął dowód,że to nie byłą żadna miłość, tylko twoje oczekiwania wobec tej drugiej osoby, żeby mieć przyjemniej i lepiej w życiu… Dodatkowo dodam, że zdecydowana liczba związków jest toksyczna, i niestety wiele takich związków trwa i trwa… spytacie się dlaczego tak jest??

        Polubienie

    2. Ja byłam w takim toksycznym związku, nie wyobrażałam sobie życia bez niego, kłóciliśmy się i godziliśmy i tak w kółko, nie wiedziałam co robić, co jest lepsze, zostać i żyć w stresie i poczuciu że nie tak chcę być traktowana przez mężczyznę którego kocham, czy odejść i cierpieć, tęsknić. Ja miałam to szczęście że to on odszedł, stwierdził że już nie ma siły, było mi bardzo ciężko, nie chciałam żeby odchodził, płakałam. Mogliśmy wrócić do siebie ale podjęłam decyzję że może lepiej nam będzie bez siebie. Zacisnęłam zęby, nie odzywałam się do niego, teraz minął prawie rok i jest mi lżej, nie jestem już tak nerwowa i zestresowana. I sprawdza się stare porzekadło że czas leczy rany – banalne ale prawdziwe. Toksyczna miłość to nie miłość, pomyśl że możesz być kiedyś na prawdę szczęśliwa z dobrym facetem, ale ominie cię to bo wolisz tkwić w toksycznym związku.

      Polubienie

      1. Dokładnie,ja tak samo zrobilam odeszlam od meza z toksycznego zwiazku.Dzis kocham i jestem naprawde kochana.Chodz przychodzily momenty zwatpienia czy dobrze robie,warto walczyc do konca.

        Polubienie

      2. Odeszłaś, ale być może zabiłaś kogoś tym odejściem… teraz Ty jesteś szczęśliwa, a on, Twój były mąż?

        Polubienie

  3. Hej. W sumie ja mog sporo na ten temat powiedzieć. Z moim poźniejszym mężem zrywaliśmy na przemian z powrotami. Powodem było jego lenistwo, brak pracy a raczej jego brak chęci do podjęcia czegokolwiek. Tak miałam od 16 roku życia bo już wtedy zaczęliśmy się spotykać. POtem jednak właściwie wymuszone przeze mnie po 10 latach chodzeniach małżeństwo. Ja ze zwichrowaną psychiką, bo tak powaźne problemy w tak młodym wieku. Ciągły smutek, i strach z czym on z nowu wypali. W małżeństwie było jeszcze gorzej, on wyjechał za granicę kasy nie przysyłała a ja sama w Polsce z dzieckiem, kończyłam studia. Za jego namową emigracja. Kiedy tam już kupiliuśmy dom, urządziliśmy się a mały zaczął chodzić do szkoły mój mąź mnie rzucił. Ja ciężko pracowałam na wszystko, niedojadałam, pracowałam na na nadgodzinach. A on oświadczył, że mnie nie kocha już, wyrzucił nas z domu z dzieckiem, a sam sprowadził tam swoją kochankę. JUż dwa lata od rozstania, ja zaczęłam stawać na nogi, mam dobrą pracę, bvuduję dom, teraz już sama dla siebie i dziecka. Jestem sama bo mi cięźko komukolwiek zaufać, faceci się za mną oglądają i to coraz młodsi, ale ja jakoś nie mogę się przemóc, mimo wszystko czuję się zdeptana. MOja odporność psychiczna siadła zupełnie. PO latach wykorzystywania mnie emocjonalnie i ekonomicznie. Nie mam siły walczyć o dom który została tam w Anglii ale cieszę się że mam święty spokój. A i na pewno życie prywatne też xię jakoś ułoży.

    Polubienie

  4. Cześć, można życ po ewakuacji. Ja taką decyzję podjęłam kilka miesięcy temu, po kilkunastu latach hustawki. Mam syna. Spotyka sie z tatą. Relacje między nami są może sztuczne, ale lepsze, spokojniejsze. Ewakuacja jest trudna i ciężka, ale WARTO. Dla siebie samej i dziecka. Ma sie tylko jedno zycie i nie mozna go zmartować na wieczne czekanie, że cos się zmieni, ze on sie zmieni…. Nie zmieni. Pozdrawiam

    Polubienie

    1. Ja też podjęłam taką decyzję po 20 latach małżeństwa. Właśnie jesteśmy w trakcie rozstania, ale mąż za nic w świecie nie chce nic zmieniać. On najchętniej tkwiłby w takim toksycznym związku do końca życia. Zresztą tak mi powiedział. On nie pracuje, pije i udaje że się zajmuje dziećmi. Ja chodzę znudzona, smutna i kłótliwa. Postanowiłam, że ewakuacja to najlepsze rozwiązanie. Mnie jest szkoda życia. Mam jeszcze zbyt dużo marzeń, żeby czekać aż coś się zmieni.

      Polubienie

  5. Ja jestem z facetem od trzech lat – i co ? Nie potrafię zerwać !!! Wiem, że to nie miłość, tylko głupie przyzwyczajenie, ale mimo to nie umiem!Nie wiem czego się boję – może samotności?Mam 20 lat, a tak naprawdę nie odczułam życia, bo ON nigdzie nie chce wychodzić :(Jak zerwać, jak rozstać się by później nie myśleć „Kurcze, a może źle zrobiłam, że zerwałam?!”

    Polubienie

    1. > Ja jestem z facetem od trzech lat – i co ? Nie potrafię> zerwać !!! Wiem, że to nie miłość, tylko głupie> przyzwyczajenie, ale mimo to nie umiem!> Nie wiem czego się boję – może samotności?> Mam 20 lat, a tak naprawdę nie odczułam życia, bo ON> nigdzie nie chce wychodzić :(> Jak zerwać, jak rozstać się by później nie myśleć „Kurcze,> a może źle zrobiłam, że zerwałam?!”Takie pytanie zadaje sobie każda kobieta … na początku kilkanascie razy dziennie … Kiedyś, między tymi pytaniami myślałam, że umrę! Dzisiaj dziękuję Bogu, Opaczności i przede wszystkim sobie 🙂 I myślę, kurcze, że jestem taka szczęśliwa mając przy sobie obecnego mężczyznę … przy tamtym, które zostawiłam, padłabym … z nieszczęścia i zapracowania i starania za nas oboje …

      Polubienie

    1. Napewno potrafisz tylko jeszcze tego niewiesz.Bardzo często potrzeba dużo czasu za nim do tego dojrzejemy(mi potrzeba było 7 lat).Na chwile obecną mogę powiedzieć,że żałuję,że nie zrobiłam tego szybciej-szkoda życia…ono naprawdę potrafi być piękne.Serdecznie pozdrawiam:))

      Polubienie

    2. To nie jest kwestia siły Asiu, tylko znalezienia odpowiednio silnego bodźca. Może to być czyjeś wsparcie … a może być postanowienie, że „nie pozwolę dłużej się tak traktować” 🙂 … Powodzenia!

      Polubienie

  6. Właśnie po 8 latach podjełam trudną decyzję o zakończeniu związku,który powinnien zkończyć się dawno temu,a najlepiej,żeby nigdy sie nie zaczął.Tak jak większość osób szamotałam się z decyzjami i uczuciami-wylałam morze łez i nie przespałam ogrom nocy,aż pewnego dnia o jeden raz za dużo usłyszałam kolejną wiązankę przykrych słów i wtedy coś we mnie powiedziało NIE i DOŚĆ.Było to pół roku temu i o dziwo trwam w tym postanowieniu nie ugięta…nie było i nie jest łatwo,ale na dzień dzisiejszy wiem,że dobrą podjełam decyzję,że nie pozwalam na poniżanie i upakarzanie mnie(oczywiście w imię miłości).Bardzo pomogła mi książka Robina Norwooda-Kobiety,które kochają za brdzo…Po tej lekturze zrozumiałam rzeczy niby oczywiste,ale które docierały do mnie stopniowo i z ogromnym opóżnieniem.Wszystkim,którzy są w toksycznym związku gorąco polecam tą książkę-mi ją również poleciła osoba,która dzięki tej książce zmieniła swoje życie.Ja jeszcze nie zaznałam całkowitego spokoju,bo czekam na opuszczenie mojego domu przez byłego partnera,ale wiem,że to była dobra decyzja tylko bardzo późno podjęta:))

    Polubienie

    1. Właśnie dzisiaj przeczytałam ten artykuł, i bardzo proszę o kontakt na moja pocztę własnie teraz jestem w takim momencie ja Pani i proszę o wymianę doświadczeń i jakąś radę. Będę bardzo wdzięczna,Pozdrawiam.Dana

      Polubienie

  7. Pouczasz, dajesz gotowe rozwiązania w postaci numerologicznych regułek zwanymi wyniośle „krokami”, a kim rzesz Jesteś?? -starą panną, a może wiejskim filozofem, czy może despotyczną heterą?. No nie! jesteś toksykologiem zatrutym własnym sumieniem.

    Polubienie

    1. ESB-ek, to wszystko nie tak. Nie rozumiesz bo nie byłeś w takiej sytuacji. Gotowe rozwiązania, tak bo najczęściej odejście jest najlepszym rozwiązanim. U mnie to mąż za mniezadecydował co prawda. Ale gdybym dziś z nim jeszcze była to nie wiem, czy pewnie nie w zakladzie psychiatrycznym. Z resztą ciagle straszyl, że mnie tam umieści. Ja nwet teraz czasem boję, się usiąść do kompa i coś napisać, bo myslę, że on tam gdzieś stoi i znowu mnie zacznie pouczć, że źle piszę, że źle klikam myszką. Były momenty, że nawet nie wączałam żadnych urządzeń elektrycznych przy nim bo zawsze je źle obsługiwałam.

      Polubienie

    2. > Pouczasz, dajesz gotowe rozwiązania w postaci> numerologicznych regułek zwanymi wyniośle „krokami”, a kim> rzesz Jesteś?? -starą panną, a może wiejskim filozofem,> czy może despotyczną heterą?. No nie! jesteś toksykologiem> zatrutym własnym sumieniem.Rzesz? :)Jestem despotyczną, wiejską, starą panną :)Trafiłeś. Musisz być jasnowidzem po polonistyce …

      Polubienie

    1. Jeśli miłość jest wzajemna i szczera, to nie ma nic złego w uzależnieniu. Ale jeśli kocha tylko jedna strona? i jest uzależniona? Nakręca się spirala dołowania, wykorzystywania …

      Polubienie

    1. wiem co czujecie jestem z facetem 4 lata i zadnych deklaracji ani zareczyn. ciegle sie klocimy i rozstajemy i wracamy i znow to samo powodem jest to ze ma corke z poprzedniego malzenstwa i byla zone chora na schizofrenie non stop sa z nimi problemy.teraz juz tydzien bez niego wytrzymalam i jest mi ciezko strasznie wszystko mi go przypomina i zalewam sie lzami nie wiem co robic kocham go i wiem ze on mnie tez ale nam nie wychodzi

      Polubienie

  8. Witam.Ja też byłam w takim toksycznym związku 8 lat.Rozstaliśmy się,choć mam z nim syna,który go bardzo kocha.Przeżyłam to strasznie,gdyby chciał wrócić nie zgodziłabym się ,nie pozwoliłabym aby po raz drugi przejść to co przeszłam.Dla mnie ten człowiek już nie istnieje i nie ma w moim sercu już miejsca na miłość do niego.Jestem spokojniejsza,szczęśliwsza.jest super.Żałuję że kogoś takiego jak on moje serce tak bardzo kochało.Teraz wiem że nie był wart ani mnie ani naszego syna.Bez niego jest mi dobrze.Mogłam już dawno to zakończyć,a nie męczyć się w tym związku.Nie warto uwierzcie mi.Pozdrawiam i powodzenia.

    Polubienie

  9. Witam.Ja też byłam w takim toksycznym związku 8 lat.Rozstaliśmy się,choć mam z nim syna,który go bardzo kocha.Przeżyłam to strasznie,gdyby chciał wrócić nie zgodziłabym się ,nie pozwoliłabym aby po raz drugi przejść to co przeszłam.Dla mnie ten człowiek już nie istnieje i nie ma w moim sercu już miejsca na miłość do niego.Jestem spokojniejsza,szczęśliwsza.jest super.Żałuję że kogoś takiego jak on moje serce tak bardzo kochało.Teraz wiem że nie był wart ani mnie ani naszego syna.Bez niego jest mi dobrze.Mogłam już dawno to zakończyć,a nie męczyć się w tym związku.Nie warto uwierzcie mi.Pozdrawiam i powodzenia.

    Polubienie

  10. a ty sptykasz tego jedynego…ehe to już 3 „ten jedyny’ i zadnego nie umiem pokochac a moze nie chce? Nic nie czuje do bylego, nawet sie nie widzielismy od tametj pory. Moze ja nie umiem kochac?

    Polubienie

  11. Odeszłam od toksycznego faceta w trzecim miesiącu ciąży- nie żałuję i nigdy nie żałowałam. Dzisiaj Ola ma trzy latka, obie mamy się świetnie. Jeżeli miłość boli a nie uskrzydla- to nie jest miłością.

    Polubienie

    1. Odeszłaś ale pewnie już w podświadomości szukałaś i czekałaś na następnego? Czy to nie naiwność myśleć, że ten następny będzie już tym królewiczem na którego od zawsze czekam??? Czy naprawdę kobiety nie potrafią żyć bez mężczyzn, którzy zwykle i najczęściej są po prostu dupkami. Posłuchajcie tylko tych kobiet, jakże ich jest dużo, które po latach małżeństwa są bardzo samotne w swoich związkach.

      Polubienie

    2. Tak naprawdę każda miłość przynosi prędzej czy później ból. Czasami i cierpienie. Taka jest specyfika miłości. Tylko naiwni myślą,że jest inaczej. a naiwnymi są Ci którzy marzą o związku, lub są w początkowym jego etapie (zwykle pierwsze lata)

      Polubienie

      1. Dziękuję GBS-ko, że się z tym zgadzasz.. myślę, że na pewnym etapie życia, po wielu doświadczeniach, większość myślących i uważnie obserwujących życie ludzi powinno się z tym zgodzić.

        Polubienie

      2. A już myślałem, że ze mną :-(. Z jednej strony to dobrze mieć kogoś kto się z Tobą zgadza, ale z drugiej strony to dobrze, bo utarłaś nos mojej pyszałkowatości! ;-). Pozdrawiam Cię.

        Polubienie

  12. Prawda, jest możliwe uwolnienie się z takiego związku. Mi zajęło to 2.5 roku. Po pół roku spotykania się zauwazyłam, że coś jest nie tak. Były kłótnie, rozstania i powroty. Aż raz po prostu tak mnie zdenerwował, że powiedziałam sobie DOŚĆ. Nikt nie będzie mną pomiatał. I się skończyło. Nie powiem, że dodatkową przyczyną, iż udało mi sie zakończyć ten związek, było dostrzeżenie, że INNI zwracają na mnie uwagę, a ja byłam święcie przekonana, że nikogo sobie nie znajdę. Po roku, mój były napisał mi emaila, że mnie kocha… powiedziałam, żeby coś zrobił ze swoim życiem i nie robił sobie żadnej nadziei, bo ja spotykam się z cudownym facetem, który mnie szanuje. Cóż, może i go to zabolało, ale za bardzo mnie to nie obchodzi 🙂 Dodam, że rzeczywiście spotkałam w końcu tego, z którym ewentualnie mogłabym się związać na dłużej, któremu mogłabym spróbować zaufać znowu, ale niestety za miesiąc wyjeżdża na stałe z Europy :’-( Wiedziałam o tym, odkąd zaczęliśmy się spotykać, ale nie przypuszczałam, że mnie aż tak zauroczy 🙂 Mimo wszystko, cieszę się, że miałam okazję go poznać. Kto wie, może w przyszłości jeszcze się znowu zejdziemy… Jednak nie robię sobie nadziei i nie będę czekać, bo myślę, że gdyby to był TEN, a ja jego TĄ, sprawy miałyby się inaczej niż są aktualnie. I tak jest lepiej niż w toskycznym związku!! 🙂

    Polubienie

  13. Dziewczyny, zmieniając faceta na faceta, a może potem jeszcze tego na jeszcze następnego, robicie z siebie coś na kształt ludzi bez serca lub samic zwierząt, które kochają tego co ich zechce. To nie ma nic wspólnego z miłością, choć wy niby czujecie co innego. Zawsze można powiedzieć sobie, że teraz kocham jak nigdy wcześniej. To oznacza brak szacunku, nawet nie do tej osoby z którą się było, ale przede wszystkim do siebie… Dobrze, że jednak jest garstka kobie które pomimo wszystko potrafią kochać całym serce do końca życia jednego „osobnika” nawet jeśli on okazał się niegodzien tej miłości.

    Polubienie

    1. Zgodzę się z tym. Ja np. nigdy nie chciałbym być z kobietą „przechodzoną”, używaną przez innych facetów. Iluż można w siebie wpuszczać? Tylko frajerzy, którzy już innej sobie nie mogą znaleźć biorą taką. Oczywiście działa to w obie strony. gdybym była kobieta też nie chciałabym takiego który używa sobie wcześniej na kilku, kilkunastu kobietach. Ale dzisiejsze czasy niestety wyróżniają się brakiem szacunku dla własnego ciała.

      Polubienie

  14. Uważnie przeczytalam Wasze opinie i postanowiłam napisać co ja o tym myślę. Ewakuacja to najlepsze rozwiązanie- bez względu na wszystko. Ja rozstałam się z mężem po 22 latach- ja kochałam ,ufałam on mnie oszukiwał. Po 22 latach dowiedziałam się ,że miał kochanki i że ożenił sie ze mną bo ktoś go namówił… Teraz kiedy go widzę [niestety często] myślę,że najpiękniejsze lata życia straciłam na bycie z nim. Jego ostatnia[?] kochanka kiedyś powiedziała[ młodsza od niego o 23 lata] ,że nasze małżeństwo to ,,czas przeszły dokonany” i to bardzo słuszne spostrzeżenie. Uciekajcie dziewczyny od facetów, którzy psychicznie Was męczą, nie okazują miłości i myślą o Was zgodnie z góralska filozofią- najważniejszy jest chłop, potem koń, potem pies a na końcu baba.

    Polubienie

  15. GBS-ka, śmieszne to trochę, bo schemat który przedstawiłaś w artykule jest do bólu widoczny na każdym kroku.. A optymistyczne przedstawienie zakończenia typu: „uwolniłam się i znalazłam swoją miłość, jestem szczęśliwa!” jest typowe dla nowo- zakochanej w nowym mężczyźnie. Szkoda, że nie piszą już tego kobiety które po więcej niż kilku latach już nie czują się przy tym „nowym” takie szczęśliwe, takie szanowane, ale już nie chce im się rzucać męża/partnera, rozpoczynać wszystko na nowo.

    Polubienie

    1. > A optymistyczne przedstawienie zakończenia typu: „uwolniłam się i znalazłam swoją miłość, jestem szczęśliwa!” jest typowe dla nowo- zakochanej w nowym mężczyźnie. Robercie, Twoje założenie, że jestem szczęśliwa, bo dopiero co się zakochałam w nowym mężczyźnie jest błędne. Chyba źle oceniasz kobiety 🙂 Albo nie znasz mężczyzny, przy którym kobieta mogłaby czuć się szczęśliwa, dwa, pięć czy dziesięć lat po ślubie … Szkoda

      Polubienie

      1. GBS-ko, dziękuję za odpowiedź :-). Moje założenie, lub inaczej nazywając spostrzeżenie wynika z uważnej obserwacji ludzi. Myślę, że regułą jest kiedy to peany na temat szczęścia, peany na temat związków, swoich mężczyzn piszą kobiety zakochane, mające tzw. „motyli w brzuchu”. Ten stan idealnie pasuje do okresu pierwszych lat wspólnego pożycia – może to być małżeństwo lub po prostu nieformalny związek. Lecz po kilku latach zwykle ten obrazek zostaje zaburzony, często te kobiety zafascynowane swoim partnerem, dostrzegają w nim gburowatość, chamstwo, brak tego błysku w oku, niektóre (a jest ich sporo) dowiadują się, że są zdradzane. Oczywiście mówię o statystycznej regule, a jak wiesz od reguły są odstępstwa. Nie znam Ciebie ani Twojego mężczyzny, ale domyślam się,że jesteś w tej początkowej jakże pięknej fazie związku :-). Pożyjesz zobaczysz jakie jest naprawdę życie…

        Polubienie

      2. Może trwać rok, dwa, pięć lat albo 10 lat, a może czasami więcej :). Aż przychodzi moment, że coś się łamie, pęka, coś co uwiera.. Moment w którym czujemy, że już nie rozwijamy się…Przy próbie określenia długość tej tzw. „początkowej fazy”, miej proszę wzgląd,że ludzie chcą na początku być ze sobą całe życie, więc zakładają być ze sobą kilkadziesiąt lat. Więc np. te 10 lat przy tych kilkudziesięciu latach to jest nic tak naprawdę. Tak spójrz na tą pierwszą fazę związku, w której najpierw w sobie się zakochują, potem chcą mieć dzieci, więc robią te dzieci, potem urządzają wspólnie mieszkanie, dom. Są więc zajęci tworzeniem, otaczaniem się przedmiotami, luksusami, to każdy, lub prawie każdy lubi przecież.GBS-ko jeśli myślisz,że jesteś wyjątkiem od reguły to gratuluję Ci, i życzę żeby tak właśnie było :-).jednak z powiedzeniem,że to jest ten związek i ten mężczyzna poczekaj jeszcze ładnych kilka, może kilkanaście lat. Ileż tu jest kobiet, które nawet po kilkudziesięciu latach małżeństwa dowiadują się przypadkiem, że były zdradzane? A przecież ich małżeństwa wydawały się tym kobietom takie idealne. Wnioski z tego wyciągnij sama.Pozdrawiam.

        Polubienie

      3. > Są więc zajęci tworzeniem, otaczaniem się przedmiotami, luksusami, to każdy, lub prawie każdy lubi przecież.Jeśli są zajęci tymi sprawami wyżej wymienionymi, zapominając o sobie nawzajem, to zapewne skończy się tak jak piszesz, czyli źle … najłatwiej stracić z oczu, to co najważniejsze w życiu 🙂 >Ileż tu jest kobiet, które nawet po kilkudziesięciu latach małżeństwa dowiadują się przypadkiem, że były zdradzane? A przecież ich małżeństwa wydawały się tym kobietom takie idealne.Akurat tu takich kobiet nie ma. Tu są kobiety, które trwały w toksycznych związkach. Chyba czujesz różnicę między zdradą a toksycznym związkiem? Pozdrawiam

        Polubienie

      4. GBS-ko, oczywiście, że związek, w którym jest zdrada to też jest toksyczny związek. Jak sama się domyślasz, tych toksyn niszczących jest wiele. A antidotum nie jest tylko jedno – Miłość i szacunek oraz prawda (3 w 1)…Wypowiadasz się z punktu widzenia kobiety, punkt widzenia mężczyzn jest trochę inny jednak. Przyklasnę Ci odnośnie tego sformułowania, że najłatwiej jest stracić z oczu to co jest najważniejsze w życiu. I właśnie dlatego tak się dzieje, że to zwykle to tracimy. Przyznaj się proszę ile jesteś w tym obecnym związku, nie chce się pytać, który to już partner z kolei, ale to wiele by wyjaśniło :-).

        Polubienie

      5. Powinno być napisane, że antidotum na nie jest tylko jedno! (na nie czyli na „toksyny” niszczące związek) 🙂

        Polubienie

      6. Dla mnie związek, w którym byla zdrada może być toksyczny, ale nie musi. Przykład? on i ona zyją sobie spokojnie. Jest im dobrze, albo średnio dobrze. NIkt nikogo nie wykorzystuje, nie doluje, nie depta. Jedna ze stron z powodu chęci zmiany, urozmaicenia czy innego wpada do łóżka z innym. Sa kłamstwa. Ale druga strona może zadecydować co dalej. Toksycznie byłoby wtedy, gdyby zdradzający mówil np. jesteś beznadziejna, nie dajesz mi tego czego potrzebuję, dlatego będę miał kochankę i już.Tak w duuuuużym uproszczeniu.A jeśli chodzi o mnie … nie liczę godzin i lat, bo życie mija … w obecnym związku jestem już chyba 9 lat.

        Polubienie

  16. Ja również żyłam w takim toksycznym związku. Nawet kiedy doszło do zdrad nie chciałam odejść. Wydawało mi się, że nie poradze sobie, tak byłam zakochana- uzależniona. Dostałam kopa kiedy mnie uderzył, wyszłam z domu. Od 2 lat jestem po rozwodzie. Mam faceta, może nie tak zakochana jak w byłym mężu, ale w takim wieku w jakim jestem człowiek się tak nie zakochuje. Spełniam marzenia, buduje dom o którym marzyłam. Życze Wszystkim, którzy tkwią w takich związkach odwagi, bo do tego potrzeba dużej odwagi!!!! Z miłości można odejść!

    Polubienie

  17. Ja też odeszłam, z dzieckiem, po 9 latach. Mały ma kontakt z ojcem. Z bylym mężem widujemy się od czasu do czasu. Na początku było bardzo ciężko. Pustka, bezsens… Minęło kilka miesięcy. Przyzwyczaiłam się do nowej sytuacji. Radzę sobie świetnie i w końcu wiem że stanęłam na własnych nogach. Nienawidzę jednego: wampiryzmu emocjonalnego! Wyjaławiał mnie przez kilkanaście lat. Skończyło się depresją. Jedno co mogę powiedzieć – nie wolno zwlekać. Jeśli jest źle, powroty, odejścia, nie pomoże nic, nawet terapia – to też przerabialismy. Ewakuacja!

    Polubienie

  18. Hmmm,u mnie to juz 39 dzien:) daje rade…i chociaz wieczorami jest ciezko,daje rade.. a teraz wiem ze jest nas wiecej…damy rade choc bedzie ciezko:(

    Polubienie

  19. Znalazłam na necie Byłeżony.pl Szukałam pomocy w w internecie,bo byłam w takim związku, co to ani z nim, ani bez niego nie dało się żyć. Zobaczyłam,że nie ja jedna mam taki problem.Na tej stronie dostałam dużo wsparcia,pomocy,dowiedziałam się też, co się dzieje, kiedy już jest tylko mur i łzy.U nie jeszcze tak nie było.Toksyczny związek wciąga,trzeba jednak zawalczyć o siebie.To długa droga, ale jest możliwa.Jestem teraz wolna od uzależnienia.Teraz ja daję wsparcie innym,jestem już szczęśliwa.

    Polubienie

  20. Tydzień temu zrozumiałam, że mam dość. Ciągłe kłótnie, dołowanie, gnębienie psychiczne. Poświęciłam 10 lat dla tego sk…… Czy dam radę, czy znowu odpuszczę?

    Polubienie

  21. ten tekst to o mnie!jestem teraz na etapie wyprowadzania faceta z mojego życia i mieszkania i mam z nim dziecko,wspanialą 2 letnią córeczkę która zasługuje na kochających i szanujacych się ludzi.moze to los sprawił że natknęłąm się na tego bloga bo właśnie zaczynałąm wątpic…

    Polubienie

  22. Chyba sobie Twój wpis wydrukuję i powieszę obok łóżka żeby codziennie na niego patrzeć i w reszcie nabrać siły i odwagi. To wszystko jest tak oczywiste, a tak pierońsko trudne do zrealizowania, że aż mnie skręca z bezsilności i złości na samą siebie, ze nadal tkwię w takim bagnie.

    Polubienie

  23. aż parę kropelek łez spłynęło po twarzy po przeczytaniu pierwszych zdań tego postu. Myślałam,że uniknę popuchniętych oczu mimo stanu rozczarowania/rozpaczy/złości. Ale czy faktycznie jest to wyjście ewakuacyje? Czy 3 lata można ot tak przekreślić, powiedzieć dość i iść dalej. Owszem czasem człowiek czuje się jak w klatce, chciałby zrobić coś sam , tylko dla siebie.A z drugiej strony? Ehhhhh zawsze te dwie strony :(Jeśli masz chwilkę to może sami doradzisz czy warto?… szczególnie 3 notka

    Polubienie

  24. Wszystkie zwiazki sa w jakis sposob toksyczne-to zalezy co pod tym pojeciem rozumiec..A jesli mezczyzna nie wie jak uwolnic sie od „toksycznej”? Gdy ona jest czasami boska,slodka a czesto wiedzma?Nie ma zwiazkow idealnych czyli nietoksycznych?Roznice kulturowe roznice w aspiracjach czesto odkrywamy bardzo pozno i co z tym zrobic?Czas biegnie a my nie jestesmy pewni czy dalej trwac w zwiazku czy nie?Wszyscy jestesmy egoistami-chcemy najlepiej dla siebie.Oczywiscie skrajna patologia malzenstwa nie ma sensu kontynuacji ale wiekszosc zwiazkow jest niedobrana-lepiej powiedziec-nie spelniamy sie w tym malzenstwie ale czy nastepny zwiazek bedzie lepszy? Czy to jest mozliwe?Moim zdaniem to normalne ze przezywamy hustawke nastrojow czy uczuc do partnera a tesknota za pieknym uczuciem z partnerem bez wad bedzie u nas zawsze.

    Polubienie

    1. Sołtysie, trafnie to opisałeś. To są odwieczne poszukiwania przez ludzi szczęścia. Też myślę, że naszym życiem kieruje strach i miłość. Czasami w tym uczuciu i w drugim jest dużo egoizmu. Kobiety są egoistyczne i mężczyźni też, najgorzej jest kiedy „dobre serce” trafi na „egoistę”. Szkoda, że tak wiele osób potrafi chytrze ukrywać ten egoizm.Czy jednak powinno się trwać w związku, kiedy wewnątrz czujemy tęsknotę za pięknym uczuciem, którego brakuje nam w tym związku, czy trwać kiedy marzymy o kimś innym, itp.? Bo to, że trwamy (bo musimy trwać, bo nie potrafimy inaczej, bo BOIMY SIĘ COŚ ZMIENIĆ) to jest jasne, wystarczy rozejrzeć się dookoła nas, żeby znaleźć takie przykłady….

      Polubienie

  25. Ja również rozstałam się z moim małżonkiem – po 13 latach małżeństwa. Właściwie to on zadecydował, bo złożył pozew o rozwód. Straciłam wszystko, dosłownie bo musiałam odejść z naszego domu wraz z córką, nie zabierając ze sobą nic. Do takiej sytuacji doprowadzili głównie rodzice męża bo mieszkaliśmy razem z nimi. Mąż był jedynakiem a jego rodzice kontrolowali nieustannie nasze małżeństwo, mnie krytykując a męża oprawiając w ramki. Dlatego małżonek pod ich wpływem wyrzucił mnie z domu bo jak stwierdził chce sobie na nowo ułożyć życie. Kiedy zaczęłam walczyć o nasze małżeństwo to mąż stwierdził, że możemy być znowu razem ale jeśli podpiszę intercyzę na jego warunkach – to zn. mam zrzec się wszystkiego na jego osobę. Dopiero po tym fakcie uświadomiłam sobie, że żyłam w toksycznym związku i że małżonek nigdy mnie nie kochał tylko mamusię i własne pieniądze. Dziś po pół roku od tego zdarzenia dziękuję Bogu, że wyrwał mnie z tego bagna, i że dłużej nikt nie będzie się na mnie znęcał psychicznie ani mnie poniżał.

    Polubienie

  26. a jak zostałam zupełnie sama – nie mam oparcia w nikim, nie mam pracy – nie stac mnie na jakies relaksacje, nie jem , nie spię płacze już 3 dni bez przerwy i co ja mam zrobi c ?? i to po rocznym związku gdzie facet mnie zostawił – z mojej winy w wiekszym stopniu

    Polubienie

  27. witaj, przeczytałam Twój tekst dopiero dzisiaj i szkoda, że dopiero dzisiaj na niego trafiłam. Aż się poryczałam, bo Twoje słowa idealnie oddają to co dzieje się aktualnie w moim życiu. Niestety ale nie mogę normalnie funkcjonować i to na własne życzenie, dlatego dziewczyny nie dajcie się takim knąbrnym idiotom z zaniżonym poczuciem własnej wartości. Mój facet obrażał mnie słowami, których nie powstydziłby się byle menel spod sklepu. Pozdrawiam Was i życzę wszystkiego dobrego.

    Polubienie

  28. Super strona,szkoda ze nie ma juz aktualnych wpisow.bardzo madre rady a temat dla mnie taki aktualny,odwieczny dylemat odejsc i co dalej?jak zyc?co ze soba zrobic,jak zapelnic pustke po bylym?jednak zostaje pustka mimo alkoholizmu,hazardu,nieodpowiedzialnosci,ponizania,wyzwisk,bicia.nie pomagaja tlumaczenia,pokazanie innej lepszej drogi w zyciu,lepszej niz bary,gry,panienki.beznadzieja wiec czego sie boje?wiecej zyskam niz strace ale co dalej?te portki wracaly po pracy do domu/czesto pijane ale wracaly/.a moze to wina tkwi we mnie?za ostra bylam?za bardzo wymagajaca?cztery zmarnowane lata,ciagla walka z nalogami i zycie z cichym tyranem i despota!!!

    Polubienie

    1. Witam.czytajac twoja opowiesc dotka zastanawiam sie czy prxypadkiem ja tego nie nspisalam….straszne to wszystko alkohol panienki hazard bary stronki pornograficzne brak uczuc ozieblosc zero czulosci 8 lat rozstan i powrotow.chyba czas z tego wyjsc otrzosnac sie z czegos co chyba bylo tylko w mojej glowie…pozdrawiam

      Polubienie

  29. Nie tylko kobiety tak mają. Moja pani jest chyba schizofreniczką. Zapomniała mi też powiedzieć, że ma męża. Mniejsza o to… Czasem jest nam bosko, na co dzień – koszmar. Chciałbym to przerwać. Ale kiedy dwuletnia Ewunia rozpromienia się na mój widok i biegnie do mnie, wołając: tatusiu!… nie potrafię. I dalej tkwię w związku, który mnie stopniowo zabija. Z mojego dawnego życia nie zostało nic. Obrzydziła mi blogowanie, obmawia mnie przed wszystkimi, uniemożliwiała mi odwiedzanie chorej matki, która w końcu zmarła. Boję się, że beze mnie Ewunia zwiędnie u boku swej chorej matki. Pewnie zasram resztę swojego życia. Cholera… a miało być tak pięknie.

    Polubienie

  30. Nadeszła chwila, kiedy i ja postanowiłam zakończyć związek trwający…20lat. Moja jedyna, wielka [jak do wczoraj jeszcze sobie wmawiałam…] miłość doprowadziła mnie na skraj szaleństwa. Myśli, że jestem zerem, g.wno wartym śmieciem regularnie pielęgnował we mnie mąż i jego rodzina… Wyśmiewanie podczas spotkań rodzinnych było chlebem powszednim – po ciąży się spasła, ze szczotką do zamiatania jej do twarzy… Z roku na rok było ze mną coraz gorzej, z desperacji zaczęłam prowokować sytuacje w których dochodziło do rękoczynów…tak, ja je prowokowałam. I tak żyłam raz trochę do góry, by za chwilę spadać coraz to niżej… Poszłam do szkoły [ wyśmiana przez teściów ] i skończyłam studia z wyróżnieniem… Znalazłam pracę w urzędzie. Prowadzę dom, który jest idealnie wypielęgnowany, ogród działkowy jest obiektem ochów i achów, wychowuję 2 synów dla których poświęcam się każdego dnia i …dalej jestem zerem… Mąż nie życzy sobie mojej obecności przy nim bo…go wykańczam psychicznie. Już nie mam siły… Nie chcę słyszeć po raz setny wypier…aj debilu, nie chcę widzieć jego zimnych nienawistnych spojrzeń… Stałam się zgorzkniałym, bezwartościowym człowieczkiem, który tylko narzeka i narzeka. Zawsze starałam się kierować w życiu uczciwością…a tyle lat okłamuje samą siebie… Nienawidzę siebie za to!!!! N I E N A W I D Z Ę !!!

    Polubienie

    1. I jak udalo sie?u mnie po 14 latach jest podobnie,mam o tyle trudna sytuacje,ze mam 3 dzieci,narazie nie pracuje,bo corka jest mala,jest ciezko,zyje tylko dla dzieci,mam jeszcze marzenia zeby isc na studia,ale maz karze mi isc do roboty,jak on to mowi,a nie uczyc sie,jego zdaniem i tak bede tepa ,nawet jak bym te studia skonczyla

      Polubienie

      1. hej.u.mnie tragedia chyba ja doprowadzilam do tego ze moj zwiazek stal sie toksyczny.nie potrafie wybaczyc mu slow ktore rania.tej obojetnosci i tego ze nie moge byc sobapowoli zaczynam go nienawidzic i odczuwam wyrzuty sumienia ze tak mysle boon taki dobry tyle dla mnie i mojego dziecka zrobil i powinnam byc wdzieczna a swoje mi odbierze jesli postanowie odejsc.jak to zrobic jak z tego wyjsc.niemam sily jestem do niczego i chyba popadam w depresje

        Polubienie

Dodaj odpowiedź do ~dorotkaa69 Anuluj pisanie odpowiedzi