Czy ja kiedykolwiek pisałam na ten temat? Raczej nie. Temat śmierci jest chyba najtrudniejszym tematem. To temat tabu. Nigdy nie wiadomo co powiedzieć, żeby kogoś nie urazić. A przecież to temat, który dotyczy tak samo każdego z nas. Każdy z nas umrze.
W ten weekend temat śmierci zajął moje zwoje mózgowe. Najpierw film „Choć goni nas czas”, w którym główni bohaterowie dowiadują się, że ich czas jest policzony. Decydują się zrobić wszystko to, czego do tej pory nie zrobili, a mieli na to ochotę. Myślę, że nie jest łatwo żyć ze znajomością swojej daty śmierci, ale z drugiej strony ma się dzięki temu szanse na naprawienie szkód, zrealizowanie swoich mniejszych, czy większych marzeń.
Ostatnio kontaktuje się ze mną dużo osób, których bliscy chorzy są na GBS. Wiecie co? Zaczynam bać się zadawać pytania dotyczące wieku chorego. Bo jeśli chory jest młody, albo w wieku średnim, to nie mam wątpliwości – w 99 % poradzi sobie z tym przeklętym GBS. Jeśli jednak są to osoby zbliżające się do 60 -tki z moich doświadczeń wynika, że ryzyko śmierci gwałtownie wzrasta. Nie wiem czy wynika to z bardzo ograniczonych możliwości organizmu do regeneracji strasznego organizmu, czy z obciążenia dodatkowymi chorobami (bo przecież trudno o 100 % zdrowego 60-ciolatka). Osoby w wieku zaawansowanym przy GBS odchodzą znacznie, znacznie częściej.
Mówi się, że osoby pomagające innym muszą mieć miękkie serce. Serce owszem miękkie, ale twardy tyłek i chłodny umysł 😦 Nie zapomnę pierwszej mojej zmarłej „GBS”. Mijałam się z jej córką na gadu-gadu i przekazywałam jej mnóstwo optymizmu… bo przecież to tylko GBS … w końcu zaproponowałam spotkanie by móc pogadać na żywo … Gdy po kilku godzinach weszłam na gadu, zobaczyć, czy dziewczyna potwierdziła spotkanie odebrałam informację
– Już nie trzeba. Mama odeszła dziś w nocy ….
P.s. Dzisiaj miałam pisać kolejny odcinek „Kopciuszka” ale zadzwonił „chory”. Rozmawiałam z nim kilka miesięcy temu. Objawy miał zbliżone do GBS, ale to nie był GBS. Czekał wtedy na diagnozę. Dzisiaj zadzwonił. Już ma diagnozę. I datę swojej bardzo nieodległej śmierci … ani medycyna ani nikt inny nie może już mu pomóc.
Nie znamy dnia ani godziny, ale tym barziej sobie myślę „Carpe diem”- chwytaj dzień.
PolubieniePolubienie