Napisałam o braku motywacji. Spotkałam się w zeszlym tygodniu z kilkoma znajomymi osobami, każda mówiła, że jest stałym bywalcem mojego bloga … no i zrobiło mi się głupio ….
W poniedziałek rozpoczęłam cykl treningowy 🙂 A jak już zobaczyłam jaką masakryczną kondycję mam (po pół kilometrowym szybkim marszu włączyła się zadyszka) to umiejętność motywacji wróciła!
Wczoraj nawet weszłam na chwilkę na orbitreka – przeszłam 1 km i stwierdziłam, że przynjamniej co drugi dzień muszę choć troszkę 🙂
Wiem, że od wysiłku można się uzależnić i najgorzej jest zacząć, więc teraz będzie juz coraz lepiej.
Najgorzej jest z czasem, bo po pracy, i po położeniu małej spać, nie mam energii ale będę musiała jakoś to zorganizować … z małej nie zrezygnuję, ze snu również 🙂 najłatwiej rzucić pracę 😉