Tomasz, 38 lat, Kraków, zachorował w czerwcu 2009 r.
pobyt w szpitalu – 2 tygodnie
rehabilitacja – przy pomocy żony
leczenie – brak
stopień zaawansowania choroby – paraliż zatrzymał się na nogach
stan obecny – mięśnie zaczynają się odbudowywać
A oto historia Tomasza, pisana przez jego żonę Anię:
Do tej pory Tomasz, mój najukochańszy mąż był okazem zdrowia – rzec by się chciało – zdrów jak koń.GBS wystąpiło w wyniku gigantycznego stresu, który utrzymywał się nieprzerwanie przez około 2-3 miesiące. W trakcie tego okresu mąż zaczął uskarżać się na ból nóg, drętwienie, jednak moje prośby o wizytę u neurologa puszczał mimo uszu, bo przecież „nikt jeszcze na ból nóg nie umarł”. Kiedy sytuacja stresowa ustąpiła – zaczęło się. Dokładnie tydzień po tym moj mąż zaczął przewracać się na „prostej drodze”, ból nóg był coraz bardziej dokuczliwy.Wtedy też poszedł do lekarza neurologa, który odrazu bezbłędnie określił chorobę i dał skierowanie do szpitala. Na oddziale neurologicznym UJ-tu spędził ponad dwa tygodnie, wiec stosunkowo nie długo w tym 4 dni na OIOM-ie(czekano az choroba się rozwinie). Wydaje się że choroba dała sobie spokój i skończyło sie tylko na nogach, jednak po wyjściu ze szpitala mąż już nie chodził, tylko suwał nogami, mięśnie na nogach praktycznie całe zaniknęły – została skóra i kości, ale mimo to jakoś się poruszał, z pomoca, ale jednak.Nie otrzymywał żadnych leków ani wlewów, przy wypisie zalecono rehabilitację i witaminę B. Więc się rehabilitujemy – razem – codzienne ćwiczenia uruchamiające nerw strzałkowy, czyli ten odpowiedzialny za prawidłowe poruszanie nogami-unoszenie, zginanie. Z moja pomocą jest w stanie wykonać powoli wszystkie ćwiczenia. Postawiłam też na basen – woda dała mężowi nadzieję, ponieważ ciężar nóg w wodzie jest mniejszy niż na powietrzu, więc zobaczył, że koordynacja ruchowa nóg jest w miarę prawidłowa, w wodzie jest w stanie unieść nogę, na powietrzu niestety nie, ale myśle ze to kwestia czasu potrzebnego na odbudowanie mięśni i nerwów. Niedawno, czyli po trzech miesiącach , mąż przyznał że nie ma już tak częstych bolesnych skurczy i że zniknęło odrętwienie na nogach oraz to że zaczyna czuć większa pewność przy staniu na nogach. Sama też zauważyłam, że jego mięśnie zaczynaja na nowo sie zarysowywać i staja się coraz bardziej sprężyste. Niestety stopy nadal opadają, ale niedawno lekko drgnęły palce.Co do diety – jak na dietetyka przystało – zaleciłam mężowi dietę wysokobiałkową i wysokotłuszczową – z naciskiem na kwasy omega 3 i 6.Przed nami jeszcze długa droga, ale mimo wszystko jesteśmy dobrej myśli 🙂