Oglądałam ostatnio House’a. Uwielbiam to jego okrutne poczucie humoru. Spodobał mi się jeden tekst, który zaraz przytoczę. Facet leży w łóżku. Nie może się samodzielnie ruszać. Prosi doktora by ten go zabił, nie przedłużał jego cierpienia:
– Nie chcę żyć przykuty do maszyn – mówi pacjent – nie móc nawet się samemu podetrzeć ….
– A po co się podcierać – odpowiada House- jak może cię wyręczyć ktoś inny?
Dobre 🙂 Szkoda, że leżąc w szpitalu mój punkt widzenia był zbieżny z punktem widzenia pacjenta a nie House’a … byłoby mi wtedy lżej.
Przypomniała mi się scenka, z mojego życia szpitalnego. Pacjent leżący razem ze mną na OIOMIE dostał podsuwacz. Po odpowiedniej chwili woła pielęgniarki, żeby zabrały, pełny juz podsuwacz
– Siostro, siostro
Woła i woła.
Weszła pielegniarka i stanęła przy moim łóżku (codzienne zastrzyki w brzuch), a on woła
– Siostro, proszę zabrać podsuwacz, ja czekam i czekam …..
– I dobrze – burknęła pielęgniarka pod nosem – czekaj, przecież nigdzie się nie wybierasz …
To musiała na bank być siostra dr House’a 🙂