taa… jestem w domu nad rozlewiskiem … jakby ktoś mnie szukał … chciał pogadać 🙂
Nad rozlewiskiem nie dlatego, że deszcze pada i pada … tylko dlatego, że taki jest tytuł książki, którą obecnie pożeram. Wzrokiem oczywiście.
Dostałam ją dokładnie tydzień temu od psiapsióły na imieninki. Dom nad rozlewskiem. Niesłychanie gruba książka. Podobno fajna o życiu. Ale ta grubość 🙂 Przypomniała mi podręcznik do OIZetów (czyli Organizacji i Zarządzania). Ponad 400 stron. Pomyślałam, że będę czytać pół roku. Przecież czasu nie mam.
Zaczęłam czytać w czwartek. I od czwartu mnie nie ma 🙂 W każdej wolnej chwili wtykam nos w książkę. Każde 10 minut przesuwa mnie dalej 🙂 w akcji 🙂 w klimacie 🙂 Julka ogląda bajkę, ja wyciągam książkę, Julka kładzie się spać a ja siedząc u niej w półmroku czytam dalej. Do kolacji czytam, Po kolacji czytam. Nawet w łózku, gdy czekam, aż Misiaczek skończy toaletę wieczorną 😉 jestem nad rozlewiskiem.
Bo właściwie akcji wielkiej tam nie ma, ale książka jest niesamowicie wciągająca, uspokajająca, odprężająca, Akcja dzieje się na Mazurach. Mała wioska. Zycie płynie inaczej niż w dużym mieście. Inne są priorytety. Inaczej płynie czas. Ja mieszkam w dużym mieście. I chciałabym wyjechać na takie zadupie. Na wiochę zabitą deskami. I poczuć życie. A nie gonić, za pracą, pieniędzmi i wogóle …
Hm, nie, skłamałam. Żyję w dużym mieście. Mieszkam pod miastem. Na Uroczysku 🙂 uroczym zadupiu 🙂 Gdzie koń może wpaść pod samochód 😉 Sarny podchodzą pod ogrodzenie, a ludzi jest jak na lekarstwo. O kurcze, rzeczywiście. Nie ma sensu wyjeżdzać gdzieś, gdzie najwyżej może być równie ładnie i dziewiczo jak u mnie 🙂 Żeby mi to książka musiała uświadamiać?
Polecam „Dom nad rozlewskiem” wszystkim kobietom. W domu każdy może znaleźć coś ciekawego dla siebie. Jest taki realistyczny. Prawdziwy. A dla mnie jest jeszcze dodatkowo niezwykle ciepły i nastrajający optymistycznie. Bo mama głównej bohaterki okrutnie przypomina mi moją kochanę Emilkę. Ciepła, spokojna, zorganizowana głowa domu, idealna gospodyni, powiernica, uwielbiająca rozmowę z ludźmi… Niby starsza, niby matka ale jednak bardziej przyjaciółka. Emilko, jesteś ze mną ostatnio codziennie.
Ciekawa jestem jak się skończy … mam nadzieję, ze niezbyt cukierkowo 🙂
Dziś mecz – więc zapewne uda mi się poczytać – pewnie już nawet skończę 🙂
Asiu, „Dom nad rozlewiskiem” ma jeszcze kolejne dwie części. Już w zeszłym roku przeczytałam wszystkie. Książki są niesamowite, tak jak piszesz, uspokajające, relaksujące, ciepłe. Rzeczywiście w jednej chwili chce się zostawić ten cały „wielki” świat i zaszyć w takim miejscu nad rozlewiskiem, gdzie życie ma inny wymiar i zwalnia tempo. Pomarzyć dobra rzecz…Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Tak, wiem o kontynuacji, ale słyszałam, ze pierwsza część jest najlepsza. Skończylam czytać i jak tylko skombinuję kolejny tom 🙂 to zabieram się za lekturę, bo zakończenie mnie wkurzyło … jak ona mogla tak się zachować?????
PolubieniePolubienie