Wakacje, wakacje i po wakacjach

No cóż urlop się skończył. Samolot wylądował szczęśliwie. Pech mnie opuścił. Mam też wrażenie, że GBS jest raczej domatorem i zbuntował się. Zamiast lecieć ze mną został w domku. I dobrze. Przez te siedem dni mogłam zapomnieć o wszystkim. Tylko jednego dnia, po dłuższym spacerze mieśnie zaczęły mnie delikatnie pobolewać. Ale w nocy sie zregenerowały. Potem było ok. Co prawda nie przemęczaliśmy się 🙂 W końcu w czasie urlopu się wypoczywa. Plaża- hotel-plaża-hotel. To sceniariusz najbardziej udanych wakacji.

Udało mi się zrelaksować. Przestać wsłuchiwać się z obawami w swój organizm.

Poza tym jem znowu tabletki z żeń-szeniem. Fajna sprawa. Zawsze dodają mi enegii. A jak jestem pełna sił i energii to od razu jest mi lepiej. Ojej, tylko nie myślcie, że śmigam teraz jak nówka sztuka. Nadal męczę się szybko. Ale powoli się do tego przyzwyczajam.

Kurcze. Mała była dziś drugi dzień w przedszkolu i znowu jest okropnie zakatarzona. I znowu lęk, że rozwinie się u niej infekcja, która przejdzie na mnie. Cholera. I po co ten odpoczynek…

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: